Dzień 28.02.2012 zapisał się w kalendarzu nie tylko jako nieoczekiwany powrót zimy, ale również jako klasowy wyjazd IIIc na wykłady organizowane w wrocławskim ZOO. W mrozie, deszczu i śniegu pod opieką pani prof. Małgorzaty Nehrebeckiej i pani prof. Danuty Pawlaczek wyruszyliśmy  pociągiem pełni pozytywnej energii. Do Wrocławia przyjechaliśmy, o dziwo, planowo. Pierwszy kierunek: Plac Grunwaldzki. Wygospodarowaliśmy bowiem odrobinę czasu na gorącą kawę, kubełek KFC czy kanapki domowej roboty. Jeszcze dobrze nie przeschliśmy, a  już  musieliśmy ruszać  do ZOO.

Pogoda zebrom nie straszna. Dzielnie przywitały nas machnięciem ogona. Udało nam się też zobaczyć kilka zmarzniętych wróbli na drodze do terrarium, gdzie odbywać się miały wykłady. Ciepło tam panujące było jak zbawienie dla zziębniętych licealistów. Temat nr1 Świat bezkręgowców. Prowadzony przez miłą panią Monikę wykład przybliżył nam co nieco przebogaty świat tych niepozornych, ale bardzo licznych organizmów. Ciekawą lekcję dał również kolega pani Moniki, specjalista od pajęczaków, wywoławszy gamę ciekawych mimik wśród zdegustowanych „włochatymi potworami” dziewczyn, powiedział kilka słów o naszych ośmionożnych przyjaciołach. Ważnym i kluczowym aspektem wykładów było to, że mogliśmy omawiane okazy zobaczyć na własne oczy za szybą terrarium. Zajęcia nie były suche - mówi pani prof. Nehrebecka - mając przed oczami zwierzaki można je poznać o wiele bardziej, niż tylko słuchając o ich wyglądzie, życiu i funkcjonowaniu. Temat kolejny: Płazy. Zmęczeni przyjmowaniem ogromu wiedzy licealiści zrobili sobie nieformalną przerwę, która zaowocowała zdjęciami widocznymi poniżej.


Żaby, traszki, salamandry zostały jednak szybko wyparte przez zgoła milsze oku stworzonka. Pogoda nie pokrzyżowała nam planów zwiedzenia ZOO. Czasu mało, więc szybkim krokiem przywitaliśmy się z człekokształtnymi, które jednak, nie były zadowolone naszą wizytą i dały temu wyraz rzucając w nas butelką po maślance i gumową kaczką. Jak się później okazało ich zachowanie wynikało z faktu, iż nie lubią czarnego koloru, a kurtki nasze wszystkie były czarne. Kolejno, słoń pomachał do nas trąbą, tygrys zawarczał, foki w basenie wiecznie skore do zabaw odegrały popisowe numery. Ogromną sympatią cieszyły się małe małpki w pawilonie Madagaskaru, gdzie chętnie skakały nad naszymi głowami.


Przemoknięci, ale z uśmiechem małego dziecka wróciliśmy na kolejny temat wykładów: Relikty dinozaurów (Gady). Tutaj już poważniejszy temat. Krokodyle i jadowite węże nie tyle wzbudziły strach, co ciekawość, a ospałe troszkę żółwie ożywiła pora karmienia, której byliśmy świadkami.

Mimo iż pogoda nie dopisała jesteśmy zadowoleni i zapamiętamy tę wycieczkę jako kolejną, ważną i owocną lekcję biologii, a także pełne śmiechu i zabawy doświadczenie.

oprac. Kamil Krystian Dzięgielewski