W środę 19 marca gościł w naszej szkole fantastyczny prelegent kryjący się pod pseudonimem Arun. W ciągu sześciu godzin zaprezentował dla trzech grup uczniów swoje wyprawy do Indonezji i na Madagaskar, wzbudzając wielkie zainteresowanie, pobudzając jednocześnie do refleksji jak i do śmiechu. W niekonwencjonalny sposób przedstawił wrażenia z pobytu wśród mieszkańców odwiedzanych regionów, ich tradycje, sposób życia, jednocześnie zaprzyjaźniając się z wieloma z nich, goszcząc w ich wioskach.  O dziwo, swoje trwające nawet ponad miesiąc podróże, realizował (nie licząc przelotów) za dosłownie kilkadziesiąt dolarów. A oto fragment relacji z wyprawy na Madagaskar (http://arunmilcarz.pl/): „Dotarłem… prawie dotarłem do Beroroha. Do osiągnięcia celu zostało dziesięć kilometrów marszu. Noc i dzień skakaliśmy ciężarówką rozpędzoną do 8 km/h. Siła z jaką dziury w quasi drodze miotały nią pionowo i poziomo przypominały siłę podmuchów polskiego halnego. Oparcia siedzeń odrywały się i latały od burty do burty. Można by pomyśleć, że w końcu ktoś nie da rady, zacznie chociażby narzekać. Ludzie jednak śmieją się, żartują. Awaria akumulatora wywołuje serię rozbuchanych śmiechem komentarzy. Malgasze zrozumieli, że śmiech zabija pośpiech i stres, że nie ma co walczyć z tym co się przydarza, bo wszystko co nieprzewidziane to równorzędny element życiowej układanki jak to co zaplanowane. Tak więc z niezmienną radością powitali wiadomość, że to nikt inny jak ciężarówka nie dała rady i ostatnie dziesięć km będziemy iść własnonożnie obuci w klapki”.

Artur Przystarz